Morze i Marzenia, znaczy Żeglarstwo

Morze i Marzenia, znaczy Żeglarstwo – to fundamenty Gdyni. To co funkcjonuje od blisko 100 lat, chwieje się właśnie w posadach. Już niebawem w Gdyni może być całkiem inaczej, “na bogato”. Zyskamy estetyczną przestrzeń, stracimy powszechny dostęp do żeglarstwa.

Już straciliśmy jedną cenną działkę, na której właśnie rusza budowa prywatnego hotelu. Niepewna jest przyszłość gdyńskich klubów żeglarskich.

Gdynia to kolebka polskiego jachtingu, Yacht Klub Polski założony w 1924 roku, od samego początku był obecny w Gdyni. Pierwszym Komandorem YKP był generał Mariusz Zaruski, twórca polskiego żeglarstwa i prekursor żeglarskiego kształcenia młodzieży. Pierwszym Komandorem dzisiejszego Yacht Klubu Polski Gdynia był admirał Józef Unrug. YKP dwukrotnie, przed i po wojnie, był członkiem założycielem Polskiego Związku Żeglarskiego (PZŻ). Komandorem Honorowym YKP był Prezydent Ignacy Mościcki.

Po upadku PRL, Polski Związek Żeglarski otrzymał od Gdyni widoczne na zdjęciu tereny (czerwone i granatowe) w użytkowanie wieczyste w celu przeznaczenia ich na działalność żeglarską. Otrzymał te tereny za darmo, bowiem w tamtym czasie poobijane po komunie kluby, nie miały formalnych możliwości ich przejęcia. Docelowo PZŻ miał przekazać każdemu z klubów (Gryf, YKP, Stal, ZHP CWM) teren pod ich budynkami, a sam mógł skorzystać z bardzo dużego, wolnego od zabudowy obszaru  i zaprojektować tam swoje centrum.

Ten scenariusz nigdy się nie wypełnił. Od kilkunastu lat gdyńskie kluby (m.in. YKP, Gryf, Stal, Arka, Opti)  funkcjonują w zawieszeniu, bowiem Polski Związek Żeglarski, formalnie dzierżawca terenów dla klubów,  planuje zmiany.

Jeszcze za kadencji Prezesa Wiesława Kaczmarka (byłego ministra, nomen omen, przekształceń własnościowych  i polityka SLD), ok 2009 roku, powstała koncepcja, aby sprzedać niezabudowany teren przeznaczony dla PZŻ i utworzyć z klubami spółkę, która zbuduje nowe obiekty dla klubów oraz PZŻ  na działkach klubów, częściowo finansując inwestycję z pieniędzy pozyskanych ze sprzedaży wolnej działki.

Miasto Gdynia przygotowało plan zagospodarowania, idąc na rękę PZŻ, trzeba było bowiem dopuścić na terenach klubów inną działalność, obok działalności żeglarskiej, szkoleniowej, sportowej.

Działka została sprzedana w złym momencie, PZŻ pozyskał za nią kilkukrotnie mniej pieniędzy niż pierwotnie planował, przez co wkład własny PZŻ i klubów w inwestycję istotnie zmalał, co przełożyło się na problemy z dopięciem przez spółkę Nowa Marina Gdynia finansowania na całą inwestycję.

W międzyczasie, wciąż za kadencji Prezesa Kaczmarka, gotówka ze sprzedaży działki PZŻ została spożytkowana na inne cele Związku, chociaż trzeba przyznać, że wizualizacje, projekt oraz pozwolenie na budowę ogromnego kompleksu z podziemnym parkingiem (na molo usypanym na morzu, co znacząco podnosiło koszty) zdobyto.

Sprawa ucichła. Wolnej działki na sprzedaż już nie ma. Pieniędzy z jej sprzedaży też nie. Różne formy organizacyjne spółki Nowa Marina Gdynia przez lata generują spore koszty.

W Polskim Związku Żeglarskim nastąpiła zmiana warty, Prezesem został Gdynianin, Tomasz Chamera. W swojej strategii z 2018 roku, PZŻ postanowił skomercjalizować tereny tzw Nowej Mariny Gdynia. Aby inwestycja miała finansowy sens, wybrano scenariusz z inwestorem zewnętrznym. Została nim firma Ghelamco, międzynarodowy potężny deweloper, który ma profesjonalnie przeprowadzić inwestycję. W zamian za wniesienie do spółki terenu, PZŻ otrzyma 20% udziałów w spółce. Kluby, które go zakładały (YKP i Gryf), a także Stal mają być w nowej rzeczywistości tylko najemcami.

CWM ZHP już w tym układzie nie ma, bowiem w między czasie coś nie “pykło” pomiędzy PZŻ a harcerzami.

Gro powierzchni w budynku przeznaczona będzie na cele komercyjne. Dużą część metrażu oddelegowanego na cele żeglarskie obejmie PZŻ. Reszta (znacznie mniejsza niż obecnie) zostanie dla klubów (Gryf, YKP, Stal). Jako, że budynek będzie dużo rozleglejszy, przestrzeni na zewnątrz na klarowanie łódek i postój jachtów będzie bardzo niewiele. Kluby, które obecnie finansują swoją działalność z wynajmu powierzchni, przez co mogą oferować szkolenie żeglarskie w przystępnych cenach, stracą taką możliwość.

Czy to jest dobra i optymalna przyszłość dla gdyńskiego żeglarstwa? Czy mądrze zagospodarowano publiczny majątek jakim były (i częściowo jeszcze są) widoczne na zdjęciu tereny? Czy twórcy polskiego żeglarstwa, gen Zaruski i adm Unrug, ze spokojem przyglądają się obecnym poczynaniom naszych decydentów?

Być może historia ta, mogłaby mieć całkiem inny ciąg dalszy?

Wyniki sportowe gdyńskich klubów jasno pokazują, że istnieje coś takiego jak Gdyńska Szkoła Żeglarstwa. Póki co jest ona nieformalna. Większość klubów pełni w tym samorzutnym systemie ważną rolę.

Np Gdyńska Akademia Żeglarstwa, to przedszkole żeglarskie, potem mamy piękny wybór szkółek żeglarskich: Yacht Klub Polski, Opti (dotychczas CWM), Yacht Klub Stal, MKŻ Arka – każda ma trochę inną charakterystykę, każdy rodzic może wybrać coś dla swojego dziecka. Następnie można już w ramach tych klubów iść dalej na Optimiście lub w niektórych klubach np w YKP spróbować żeglowania turystycznego na Omegach. Po Optymiście Arka stawia na klasy jednoosobowe, YKP daje szerokie możliwości wyboru klas regatowych. Gryf, YKP, Stal mają większe jednostki. Wybór jest niesamowity i zbrodnią byłoby tę różnorodność, a zarazem nieformalny system niszczyć.

A gdyby to lepiej dogadać? Stworzyć jeden szyld: Gdyńska Szkoła Żeglarstwa i pod patronatem miasta szkolić dzieci w ramach poszczególnych, wciąż niezależnych, szkółek klubowych i potem każdemu zaproponować ścieżkę dalszego rozwoju? Miasto Gdynia mogłoby wtedy bardziej promować się w ramach tego szyldu. Wyobraźcie sobie dzieciaki biegające zimą po bulwarze w jednakowych kamizelkach, bo teraz w zwykłych ubraniach nie widać jak ich jest dużo. Do tego można by stworzyć Radę Trenerów, która by wyłapywała talenty spośród dzieciaków. Powołać Fundusz Utalentowanych Zawodników, który inwestowałby w te talenty, a środki na te inwestycje pozyskiwał od sponsorów.

To naprawdę mogłaby być prawdziwa Szkoła pod Żaglami, Gdynia na Fali, ale NIE PRowa, ale prawdziwa. Jaki kiedyś Błękitne Żagle. W powszechność koniecznie trzeba by włączyć szkoły, systemowo, nie reklamowo.

Gdzieś na samej górze tej piramidy szkolenia oczywiście jest miejsce, a nawet konieczność istnienia „pokojów z cygarami” dla bogatych mecenasów sportu, tych, którzy już nic nie muszą, ale mogą podzielić się swoim bogactwem z talentami na dole piramidy szkolenia.

Na 100% Kluby założyciele Polskiego Związku Żeglarskiego powinny być tutaj na swoim, od razu, a nie dopiero potencjalnie w przyszłości. Własność po prostu im się należy.

W PZŻ zastanówcie się, póki budynki stoją, jest na to czas.

Jest tutaj wiele dobrego do zrobienia. Można to zrobić razem, niekoniecznie sprzedając wszystko, albo prawie wszystko.

Link do felietonu: https://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/O-marinie-ktora-minie-choc-nie-zginie-n171927.html 

Archiwalne teksty na sails.pl: http://2001.sails.pl/index.php?events+nr+416+opis

Dodaj komentarz

Adres elektroniczny nie będzie publicznie widoczny.

*

*